wtorek, 1 lipca 2014

Pan Problem

Jak to jest z tą miłością? Cóż, odpowiedzi szukam do dziś. Zresztą nie tylko ja. Tym pytaniem łamią sobie głowy filozofowie, myśliciele i wszyscy domorośli inteligenci. Rozstania bolą, nawet bardzo. Tak bardzo, że zaczyna brakować sił, nie dajesz sobie rady w pojedynkę, potrzebujesz wsparcia. Co ciekawe, są to momenty absolutnej obojętności na zewnętrzną pomoc. Olewamy kolejno: przyjaciół, znajomych, rodzinę, kota, psa, czy „sympatyczną” sąsiadkę z jej absolutnie nieszczerą - choć doskonale zagraną - troską. Pomocy potrzebując, pomocy odmawiamy…
Jak więc wygląda takie rozstanie w mojej głowie? Jak wygląda nasze serce po takim odrzuceniu? Do opisu wystarczy jedno słowo - labirynt. Można go rozbić na kilka odrębnych etapów.




Etap 1. Zagubiony
Wylądowałeś w samym środku zarąbiście zawiłego labiryntu, pod względem zagmatwania przypominającego Twoje uczucie. Przestraszony? Nie inaczej. Nie wiesz co robić, biegasz, pocisz się, szukasz pomocy, krzyczysz - wszystko na nic. Jesteś sam. No, może nie do końca.Postać w ciemnym kapturze podąża w ślad za Tobą, krzesząc iskry pod ogromną beczkę prochu, na której dziwnym trafem akurat usiadłeś. To Problem. Pan Problem. TWÓJ osobisty, nikogo innego on nie obchodzi. A gdyby nawet, co z tego? Nie ma tu Ariadny, nie ma zbawczego kłębka. A Problem krzesze i krzesze. Musi tego nie lubić, bo gębę krzywi paskudnie. Może mu pomożesz?

Etap 2. Załamanie
Mija godzina za godziną, a Ty dalej krążysz po labiryncie. Żeby było śmieszniej, Pan Problem nadal zawzięcie krzesze swoje iskierki, choć beczki z prochem zostawiliście za plecami jeszcze gdzieś nad ranem. Przestał nawet krzywić gębę. Za to Twoja własna… Gdyby faktycznie istniał jakiś „obraz nędzy i rozpaczy”, przedstawiałby Twoją twarz.
Czujesz, że to wszystko na nic. Atakuję Cię Smutek i Rezygnacja, ale widząc Problem, szybko odłączają się od pochodu. Widać prawdą jest, że w ogólnym rozrachunku „zostajesz sam z Problemem”. Nie męcz się, nie próbuj uciekać. Siadaj na dupie i krzesz iskierki. To chyba uspokaja, popatrz na Problem, on ewidentnie wszystko olewa.
Coś się dzieje. Płaczesz. Co tam mruczysz pod nosem? Mów głośniej, proszę. Jesteś idiotą? Jesteś beznadziejny? Twoje życie to koszmar? Zalewasz się łzami, masz dość.  Interakcja z przyjaciółmi? Zapomnij! Bądź konsekwentny, człowieku, przecież ich olałeś.
            - Zostaje depresja – burknął Problem. 


Etap 3. Sukces! Czy aby na pewno?
Niespodziewanie pojawia się Motywacja. Silna bestia, trzeba przyznać. Gdzieś tu musi być wyjście – mówi z przekonaniem. Nawet zaczynasz w to wierzyć. Co więcej, powoli pojmujesz skąd wziął się Problem.
Są tylko jedne drzwi, jedna droga ewakuacji - pobrzmiewa w twojej głowie znajoma myśl. Tak, to Rozsądek.
Musisz wstać, otrzepać się z kurzu i wyprasować ubranie. Odciąć zbędny balast: wspomnienia i myśli, które wywołują nieprzyjemne kłucie pod żebrami. Zajmij głowę czymś innym! Chociażby sobą. Masz przecież plany, marzenia, hobby. Masz przecież życie! Rusz dupę, bo czas na to najwyższy. Próba nie strzelba, nic przecież nie ryzykujesz. Zapełnij dziurę w tkance sercowej wyjściami z przyjaciółmi, może jakąś pracą, czymkolwiek. To Twoja sprawa, mnie w to nie mieszaj. I tak pomagam jak mogę.
Zapomniałabym… My tu gadu-gadu, a brama jak zamknięta była kilka godzin temu, tak zamknięta jest teraz. Pytasz co robimy? Nie wiem, cholera, nie ja nas tu wpakowałam.
Coś w Tobie siedzi, wiesz o tym doskonale. Bąba wybuchła, dostałeś odłamkiem, który tkwi głęboko. I boli. Choć pogoiły się rany nic Ci to nie dało. Nie żebym kondemnowała Twoje starania. Robisz sporo, nie przeczę. Dostałeś warunkowe, możesz wyskoczyć na miasto, pośmiać się, pożartować, ogółem sielanka, że ho ho. Ale odłamku się nie pozbyłeś. Wciąż może boleśnie zakłuć, przyczaić się i uderzyć gdy będziesz sama lub w towarzystwie. Jemu to zresztą obojętne. A to daje prawo, by nadal trzymać Cię w tym labiryncie przy zamkniętej bramie …

Etap 4. Szklana pułapka
Stoisz tak przed tą bramą i co dalej? Chociaż sobie usiądź. Rozumu Ci od tego stania nie przybędzie.
Za bramą widzisz ludzi. Twoje nawoływania i krzyki nic nie dały. Są obojętni. Zdziwiony? Zapomniałeś o panujących tu zasadach. Twój Problem, Twoje strapienie, Twoja brama. Oni mają swoje życie, swoje Problemy, pewnie też i swoje labirynty. Co tam znów mruczysz? Że są samolubni? Owszem, są. Ameryki tym nie odkrywasz. Nie szukaj usprawiedliwienia w ludzkiej obojętności. Przecież sam się tu wpakowałeś…
Siadasz. W końcu. Jednak przybyło Ci rozumu. Co masz robić? Czekaj! Mógłbyś podreptać w miejscu, ale skoro już siedzisz, nie wstawaj bez potrzeby.
Ludzie są samolubni, mówiłeś? Z tym fantem nie wygrasz, nie ma rady. Na Twoje szczęście nie wszyscy ludzie są tacy jak myślisz. 
Wypatruj pomocy raczej u obcych. Bliscy, racja, mają chęci, lecz nie wykoncypują co w Tobie siedzi. Obcy koncypować nie musi. Pomoże. Tak po prostu. Musisz czekać na właściwego.


Etap 5. Cześć
Siedzisz skulony i czekasz. Problem przycupnął gdzieś w kącie i krzesze iskierki w najlepsze. Że jemu się to nie nudzi.
„Cześć. Czemu tu tak siedzisz?” – słyszysz nagle z oddali, jakby zza betonowej ściany. Swoją drogą kiepskie to porównanie, jesteś przecież w labiryncie…
Przesłyszenie, myślisz w pierwszej chwili. Zdarza się. Trudno w takiej sytuacji zwyczajnie nie zwariować.
Mylisz się. To zdarza się równie często. Ktoś rzeczywiście stoi za żelazną bramą. Osobnik zdaje się emanować szczęściem. W końcu, od tak dawna, będziesz miał do kogo gębę otworzyć, komu wyżalić, opowiedzieć co się stało. Pan Problem, trzeba przyznać, najlepszym z rozmówców nie był.
Rozmowa się klei, nie ma co. Gaworzycie na tyle długo, byś poczuł tą magiczną więź. Chcesz by osobnik został tutaj, przy Tobie. Jest jedyną osobą, która cię dostrzega, która słucha. Osobnik przychodzi regularnie. Zaczyna zależeć Ci na kontakcie. Brak osobnika doskwiera, wierci, przypomina uczucie w nosie przed gromkim kichnięciem.
„Może spróbuję” – przechodzi Ci przez myśl. Przyda Ci się. Chcesz tego, wręcz potrzebujesz, w czym więc problem? Fakt… Wciąż nie wiadomo jak sforsować to żelazne cholerstwo…

Etap 6. Blokada

Chcesz i potrzebujesz bliskości drugiej osoby. A kto nie potrzebuje? Chyba tylko kompletny„uczuciowy zwyrodnialec”. Ciebie coś jednak blokuje. Twoje serce, mówisz? Ja tam nie wiem, to przecież tylko organ, w dodatku niezbyt ładny… Cóż, każdy wierzy w co chce.
Jedno jest pewne, nie potrafisz przez to szczerze obdarować kogoś uczuciem. Sam zostałeś zdeptany i wrzucony do labiryntu i choć stroisz srogie miny, szlak Cię przez to trafia.  W takim wypadku nie powinieneś dawać nadziei na „świetlaną przyszłość” tej drugiej osobie. Nie rób z osobnikiem tego samego, co zrobiono z Tobą. Znowu coś mruczysz? Że to niby sprawiedliwe? Może, ale zwyczajnie szkoda człowieka.



Tak właśnie to widzę.W tym momencie siedzę na dupie (bo stać mi się już nie chce) przed tą bramą, zajmując sobie czymś umysł by nie musieć myśleć ciągle o zamkniętym wejściu (wyjściu). Tak więc czytam jakąś książkę i czekam na mojego osobnika. Kto wie, może będzie miał klucz.