Jak
to jest z tą miłością? Cóż, odpowiedzi szukam do dziś. Zresztą nie tylko ja.
Tym pytaniem łamią sobie głowy filozofowie, myśliciele i wszyscy domorośli
inteligenci. Rozstania bolą, nawet bardzo. Tak bardzo, że zaczyna brakować sił,
nie dajesz sobie rady w pojedynkę, potrzebujesz wsparcia. Co ciekawe, są to
momenty absolutnej obojętności na zewnętrzną pomoc. Olewamy kolejno:
przyjaciół, znajomych, rodzinę, kota, psa, czy „sympatyczną” sąsiadkę z jej
absolutnie nieszczerą - choć doskonale zagraną - troską. Pomocy potrzebując,
pomocy odmawiamy…
Jak
więc wygląda takie rozstanie w mojej głowie? Jak wygląda nasze serce po takim odrzuceniu? Do opisu wystarczy jedno słowo - labirynt. Można go
rozbić na kilka odrębnych etapów.
Etap
1. Zagubiony
Wylądowałeś
w samym środku zarąbiście zawiłego labiryntu, pod względem zagmatwania
przypominającego Twoje uczucie. Przestraszony? Nie inaczej. Nie wiesz co robić,
biegasz, pocisz się, szukasz pomocy, krzyczysz - wszystko na nic. Jesteś sam.
No, może nie do końca.Postać w ciemnym kapturze podąża w ślad za Tobą, krzesząc
iskry pod ogromną beczkę prochu, na której dziwnym trafem akurat usiadłeś. To
Problem. Pan Problem. TWÓJ osobisty, nikogo innego on nie obchodzi. A gdyby
nawet, co z tego? Nie ma tu Ariadny, nie ma zbawczego kłębka. A Problem krzesze
i krzesze. Musi tego nie lubić, bo gębę krzywi paskudnie. Może mu pomożesz?
Etap
2. Załamanie
Mija
godzina za godziną, a Ty dalej krążysz po labiryncie. Żeby było śmieszniej, Pan
Problem nadal zawzięcie krzesze swoje iskierki, choć beczki z prochem
zostawiliście za plecami jeszcze gdzieś nad ranem. Przestał nawet krzywić gębę.
Za to Twoja własna… Gdyby faktycznie istniał jakiś „obraz nędzy i rozpaczy”,
przedstawiałby Twoją twarz.
Czujesz,
że to wszystko na nic. Atakuję Cię Smutek i Rezygnacja, ale widząc Problem,
szybko odłączają się od pochodu. Widać prawdą jest, że w ogólnym rozrachunku „zostajesz
sam z Problemem”. Nie męcz się, nie próbuj uciekać. Siadaj na dupie i krzesz
iskierki. To chyba uspokaja, popatrz na Problem, on ewidentnie wszystko olewa.
Coś
się dzieje. Płaczesz. Co tam mruczysz pod nosem? Mów głośniej, proszę. Jesteś idiotą?
Jesteś beznadziejny? Twoje życie to koszmar? Zalewasz się łzami, masz
dość. Interakcja z przyjaciółmi?
Zapomnij! Bądź konsekwentny, człowieku, przecież ich olałeś.
- Zostaje depresja – burknął Problem.
Etap
3. Sukces! Czy aby na pewno?
Niespodziewanie
pojawia się Motywacja. Silna bestia, trzeba przyznać. Gdzieś tu musi być
wyjście – mówi z przekonaniem. Nawet zaczynasz w to wierzyć. Co więcej, powoli
pojmujesz skąd wziął się Problem.
Są
tylko jedne drzwi, jedna droga ewakuacji - pobrzmiewa w twojej głowie znajoma
myśl. Tak, to Rozsądek.
Musisz
wstać, otrzepać się z kurzu i wyprasować ubranie. Odciąć zbędny balast:
wspomnienia i myśli, które wywołują nieprzyjemne kłucie pod żebrami. Zajmij
głowę czymś innym! Chociażby sobą. Masz przecież plany, marzenia, hobby. Masz
przecież życie! Rusz dupę, bo czas na to najwyższy. Próba nie strzelba, nic
przecież nie ryzykujesz. Zapełnij dziurę w tkance sercowej wyjściami z
przyjaciółmi, może jakąś pracą, czymkolwiek. To Twoja sprawa, mnie w to nie
mieszaj. I tak pomagam jak mogę.
Zapomniałabym…
My tu gadu-gadu, a brama jak zamknięta była kilka godzin temu, tak zamknięta
jest teraz. Pytasz co robimy? Nie wiem, cholera, nie ja nas tu wpakowałam.
Coś
w Tobie siedzi, wiesz o tym doskonale. Bąba wybuchła, dostałeś odłamkiem, który
tkwi głęboko. I boli. Choć pogoiły się rany nic Ci to nie dało. Nie żebym
kondemnowała Twoje starania. Robisz sporo, nie przeczę. Dostałeś warunkowe,
możesz wyskoczyć na miasto, pośmiać się, pożartować, ogółem sielanka, że ho ho.
Ale odłamku się nie pozbyłeś. Wciąż może boleśnie zakłuć, przyczaić się i
uderzyć gdy będziesz sama lub w towarzystwie. Jemu to zresztą obojętne. A to
daje prawo, by nadal trzymać Cię w tym labiryncie przy zamkniętej bramie …
Etap
4. Szklana pułapka
Stoisz
tak przed tą bramą i co dalej? Chociaż sobie usiądź. Rozumu Ci od tego stania
nie przybędzie.
Za
bramą widzisz ludzi. Twoje nawoływania i krzyki nic nie dały. Są obojętni. Zdziwiony?
Zapomniałeś o panujących tu zasadach. Twój Problem, Twoje strapienie, Twoja brama.
Oni mają swoje życie, swoje Problemy, pewnie też i swoje labirynty. Co tam znów
mruczysz? Że są samolubni? Owszem, są. Ameryki tym nie odkrywasz. Nie szukaj
usprawiedliwienia w ludzkiej obojętności. Przecież sam się tu wpakowałeś…
Siadasz.
W końcu. Jednak przybyło Ci rozumu. Co masz robić? Czekaj! Mógłbyś podreptać w
miejscu, ale skoro już siedzisz, nie wstawaj bez potrzeby.
Ludzie
są samolubni, mówiłeś? Z tym fantem nie wygrasz, nie ma rady. Na Twoje
szczęście nie wszyscy ludzie są tacy jak myślisz.
Wypatruj
pomocy raczej u obcych. Bliscy, racja, mają chęci, lecz nie wykoncypują co w Tobie
siedzi. Obcy koncypować nie musi. Pomoże. Tak po prostu. Musisz czekać na właściwego.
Etap
5. Cześć
Siedzisz
skulony i czekasz. Problem przycupnął gdzieś w kącie i krzesze iskierki w
najlepsze. Że jemu się to nie nudzi.
„Cześć.
Czemu tu tak siedzisz?” – słyszysz nagle z oddali, jakby zza betonowej ściany.
Swoją drogą kiepskie to porównanie, jesteś przecież w labiryncie…
Przesłyszenie,
myślisz w pierwszej chwili. Zdarza się. Trudno w takiej sytuacji zwyczajnie nie
zwariować.
Mylisz
się. To zdarza się równie często. Ktoś rzeczywiście stoi za żelazną bramą.
Osobnik zdaje się emanować szczęściem. W końcu, od tak dawna, będziesz miał do
kogo gębę otworzyć, komu wyżalić, opowiedzieć co się stało. Pan Problem, trzeba
przyznać, najlepszym z rozmówców nie był.
Rozmowa
się klei, nie ma co. Gaworzycie na tyle długo, byś poczuł tą magiczną więź.
Chcesz by osobnik został tutaj, przy Tobie. Jest jedyną osobą, która cię
dostrzega, która słucha. Osobnik przychodzi regularnie. Zaczyna zależeć Ci na
kontakcie. Brak osobnika doskwiera, wierci, przypomina uczucie w nosie przed
gromkim kichnięciem.
„Może
spróbuję” – przechodzi Ci przez myśl. Przyda Ci się. Chcesz tego, wręcz potrzebujesz,
w czym więc problem? Fakt… Wciąż nie wiadomo jak sforsować to żelazne cholerstwo…
Etap
6. Blokada
Chcesz i potrzebujesz bliskości drugiej osoby. A kto
nie potrzebuje? Chyba tylko kompletny„uczuciowy zwyrodnialec”. Ciebie coś
jednak blokuje. Twoje serce, mówisz? Ja tam nie wiem, to przecież tylko organ,
w dodatku niezbyt ładny… Cóż, każdy wierzy w co chce.
Jedno
jest pewne, nie potrafisz przez to szczerze obdarować kogoś uczuciem. Sam zostałeś
zdeptany i wrzucony do labiryntu i choć stroisz srogie miny, szlak Cię przez to
trafia. W takim wypadku nie powinieneś
dawać nadziei na „świetlaną przyszłość” tej drugiej osobie. Nie rób z
osobnikiem tego samego, co zrobiono z Tobą. Znowu coś mruczysz? Że to niby
sprawiedliwe? Może, ale zwyczajnie szkoda człowieka.Tak właśnie to widzę.W tym momencie siedzę na dupie (bo stać mi się już nie chce) przed tą bramą, zajmując sobie czymś umysł by nie musieć myśleć ciągle o zamkniętym wejściu (wyjściu). Tak więc czytam jakąś książkę i czekam na mojego osobnika. Kto wie, może będzie miał klucz.